Optymizm jest wiarą prowadzącą do spełnienia. Nic nie można zrobić bez nadziei i pewności.
HELEN KELLER
Refleksje
Odkąd skończyłam jedenaście lat, zawsze gdy pytano mnie, kim chcę być kiedy dorosnę, odpowiadałam: „Chcę być szczęśliwa”. Ludzie zwykle wyglądali na zmieszanych. Widocznie zakładali, że nie zrozumiałam pytania, bo mówili: „Och, Goldie, to cudownie, ale wiesz… kim chcesz być z zawodu? Chcesz być zawodową tancerką?”. „Nie – odpowiadałam – po prostu chcę być szczęśliwa”. Kiedy dzisiaj o tym myślę, sama jestem zaskoczona, że w dzieciństwie tak bardzo przykładałam wagę do ulotnego marzenia. Chyba obawiałam się, że kiedy dorosnę, stracę radość, którą w sobie nosiłam. Nie wiedziałam, czy bycie dorosłym nie będzie oznaczało
konieczności porzucenia wolnego ducha. Nie chciałam zmienić się w ponurą, dorosłą osobę, która nigdy nie zaczyna śpiewać bez powodu ani nie potrafi stroić min w sklepie. Kiedy dorastałam, chęć zachowania radości życia stawała się coraz silniejsza. Naprawdę czułam, że jest ona jedyną rzeczą, jaką mam tylko dla siebie i której nikt nie może mi odebrać. Gdy miałam wrażenie, że ktoś chce ją podkopać, po prostu oddalałam się w przeciwnym kierunku. Odkryłam, że najważniejszą rzeczą w moim życiu zawsze był jednoznaczny zamiar bycia szczęśliwą, który stał się źródłem mojej odporności psychicznej.
Wyobraź sobie dwóch wędrowców, którzy zgubili się na górskim szlaku. Jeden martwi się tym, że już nigdy nie odnajdzie drogi, podczas gdy drugi podziwia piękne widoki z niewzruszoną pewnością, że w końcu jakoś trafi do domu. To klasyczna ilustracja optymizmu i pesymizmu. Niektórzy ludzie przez cały czas mają nadzieję, że zawsze będzie ich spotykać to, co najlepsze, i potrafią dostrzegać otaczające ich piękno. Inni wciąż obawiają się najgorszego i nie widzą świata zza zasłony strachu. Innym często przytaczanym przykładem jest szklanka z wodą. Czy postrzegasz ją jako w połowie pustą czy w połowie pełną? Twoja odpowiedź na to pytanie wiele mówi o twoim szczęściu, zdrowiu i odporności psychicznej.
Optymizm definiuje się niekiedy jako skłonność do interpretowania zdarzeń i działań w najlepszym możliwym świetle, podczas gdy pesymizm jest tendencją do poszukiwania najgorszych interpretacji. Zwróć uwagę na słowo „interpretacja”. Chodzi o znaczenie, jakie nadajemy jakiemuś zdarzeniu, świadczące o naszych odczuciach związanych z tymże zdarzeniem, a nie o jego rzeczywistym charakterze.
Kiedyś sądzono, że wszyscy mamy ustalony, naturalny poziom szczęścia, który kształtuje się w dzieciństwie i pozostaje niezmienny przez całe życie. Badania kliniczne dowiodły, że to nieprawda. Niemniej przyjęcie takiego założenia może być samospełniającą się przepowiednią. Na przykład jeśli będziemy ciągle wmawiać sobie, że coś nam nie wyjdzie, zapewne faktycznie poniesiemy porażkę. Sonja Lyubomirsky, psycholog z Uniwersytetu Kalifornijskiego, badała smutnych i szczęśliwych ludzi, zwracając szczególną uwagę na to, w jaki sposób postrzegają siebie i innych. Odkryła, że jeśli nieszczęśliwa osoba pragnie odczuwać radość, może osiągnąć ten stan, po prostu poznając i przyjmując nawyki osób szczęśliwych.
Co więcej, dr Lyubomirsky odkryła wiele „produktów ubocznych” szczęścia, które są korzystne nie tylko dla pojedynczego człowieka, ale także dla całego społeczeństwa.
Należą do nich:
- dłuższe i bardziej satysfakcjonujące związki małżeńskie;
- większa liczba przyjaciół;
- zwiększona energia;
- zdolność zarabiania większej ilości pieniędzy;
- szansa na lepszą karierę;
- bogatsze interakcje społeczne;
- lepsze zdrowie psychiczne.
Zajmująca się psychologią pozytywną dr Barbara L. Fredrickson zadała sobie proste pytanie: „Skoro wiemy, że negatywne emocje pomagają nam skupić się na zagrożeniu i skłaniają do podjęcia działań chroniących przed niebezpieczeństwem, jaką rolę odgrywają pozytywne emocje?”.
Po przeprowadzeniu trwających wiele lat badań na Uniwersytecie Karoliny Północnej stwierdziła, że „pozytywne emocje neutralizują skutki negatywnych”, prowadząc do odzyskania równowagi. Umożliwiają zresetowanie ciała i umysłu oraz powrót do stanu harmonii emocjonalnej i fizycznej. Jest to odpowiednik powrotu do pozycji pierwszej w tańcu.
Badania Fredrickson (oraz setki podobnych badań) dowodzą, że doświadczanie pozytywnych emocji jest nie tylko odzwierciedleniem zadowolenia z życia, ale także przepowiednią sukcesu w życiu uczuciowym i zawodowym. Swoją teorię pozytywnych emocji nazwała teorią „poszerzania
i budowania”, ponieważ odczuwanie optymizmu, wdzięczności i radości poszerza umysł, sprzyjając budowaniu bardziej produktywnej przyszłości. Wiemy już, że negatywne, złe albo pesymistyczne myśli aktywują ciało migdałowate w mózgu, uruchamiając reakcję stresową, która zalewa nasze ciało hormonami obniżającymi nastrój. Kiedy przywołujemy pozytywne myśli, świadczące o wdzięczności, uprzejmości i optymizmie, otrzymujemy zastrzyk dopaminy, która ułatwia koncentrację oraz zwiększa motywację i odporność psychiczną. Nazywam te zastrzyki „dopaminowymi bąbelkami”.
Co więcej, dzięki uwalnianiu innego hormonu, zwanego DHEA, oraz białek regulujących działalność układu odpornościowego, nasz organizm lepiej sobie radzi z wieloma dolegliwościami. Uważa się, że działaniu tych substancji można przypisać złagodzenie objawów takich schorzeń, jak łuszczyca, bóle pleców, cukrzyca, fibromialgia i artretyzm.
„Hormony szczęścia” pomagają nawet w zwalczaniu przeziębień. Im pozytywniejsze mamy nastawienie, tym mniejsze jest prawdopodobieństwo, że zachorujemy. Pozytywne emocje zwiększają również tolerancję na ból, stymulując wytwarzanie przez mózg substancji podobnych do morfiny.
Wobec powyższego nawet bez świadomości opisanych zjawisk, tylko dzięki pozytywnemu myśleniu, możemy nasycać nasze ciała i umysły substancjami poprawiającymi nastrój i zdrowie.
Badania przeprowadzone przez dr. Richarda Davidsona, psychologa i psychiatrę z Uniwersytetu Michigan, wykazały, że substancje te stymulują rozwój komórek, a substancje uwalniane pod wpływem negatywnych emocji przyspieszają rozpad komórek. Podobne badania dowiodły, że pesymiści są narażeni na trzy razy większe ryzyko zachorowania na nadciśnienie i choroby serca niż optymiści. A jeśli wierzyć doniesieniom magazynu „Neurology”, depresja może niemal dwukrotnie zwiększyć prawdopodobieństwo zapadnięcia na demencję w wieku starczym.
Optymiści żyją dłużej. Po przebadaniu pacjentów Mayo Clinic stwierdzono, że ci spośród nas, którzy są szczęśliwi, żyją o 19 procent dłużej niż pesymiści. Inne badania to potwierdziły. Dlatego tak ważne jest pielęgnowanie szczęścia w dzieciach. Wyobraź sobie, jaki pozytywny wpływ na przyszłe działanie systemu opieki zdrowotnej miałoby kształtowanie w dzieciach umiejętności pozytywnego myślenia w młodym wieku.
Refleksje
Gdy pewnego dnia, w samym środku bardzo trudnego okresu w moim życiu, jechałam taksówką do pracy, uchwyciłam swoje spojrzenie w lusterku wstecznym i zauważyłam, że moje oczy były
zupełnie martwe – nie było w nich ani odrobiny życia i radości. To było nie do zaakceptowania. Wykonałam proste ćwiczenie:
postanowiłam udawać, że właśnie przybyłam z Marsa i patrzyć na mijane drzewa oraz domy tak, jakbym widziała je pierwszy raz w życiu. Skupiałam się na otaczającej mnie naturze i budziłam
w sobie uczucie podziwu i zachwytu. Nie myśl, że jestem szalona, to było tylko ćwiczenie. Patrzyłam uważnie na drzewa i widziałam kształty oraz kolory, których wcześniej nie zauważałam, choć przez czterdzieści lat jeździłam do pracy tą samą drogą. Stało się coś
niezwykłego. Zauważyłam, że kąciki moich ust unoszą się do góry. Zaczęłam się uśmiechać, zaczęłam być obecna. Przypuszczam, że można by to określić mianem doświadczenia transformacyjnego. Kierowca podjechał pod moją garderobę, a ja wyskoczyłam z samochodu pełna energii. Usadowiłam się na fotelu, a moja charakteryzatorka powiedziała: „Widzę, że jesteś dziś w świetnym nastroju. Co się stało?” Roześmiałam się i powiedziałam, że pierwszy raz w życiu zobaczyłam drzewa.
Optymizm jest jak szczepionka zwiększająca odporność psychiczną i ułatwiająca radzenie sobie z problemami natury emocjonalnej i fizjologicznej. Kiedyś sądzono, że niektórzy ludzie są z natury odporniejsi niż pozostali. Z ostatnich badań wynika jednak, że wszyscy możemy równie dobrze radzić sobie z życiowymi wyzwaniami. To kwestia pozytywnych postaw, w tym postrzegania nawet negatywnych zdarzeń jako punktu wyjścia do dalszego rozwoju, skupiania się na lepszej przyszłości, praktykowania wdzięczności oraz jak najczęstszego śmiania się.
To wszystko może wydawać się zbyt piękne, by było prawdziwe, ale o prawdziwości powyższych
stwierdzeń świadczą coraz liczniejsze badania naukowe. Dobrze wiedzieć, że możemy pomóc sobie i naszym dzieciom dzięki pozytywnemu myśleniu oraz optymistycznemu podejściu do wszystkich aspektów życia. Oprócz napięć związanych z życiem rodzinnym, dokucza nam stres dotyczący pracy, stanu zdrowia, rozwodów i problemów finansowych. Na szczęście jest wiele prostych rzeczy, które możemy zrobić, by odzyskać dobrą kondycję psychiczną i codziennie żyć w jak najlepszym nastroju. To gwarantuje lepszą przyszłość dla nas samych i dla naszych dzieci.
Pozytywne emocje mają także tę zaletę, że umożliwiają przyswajanie większej ilości informacji,
a przez to dostrzeganie większej liczby rozwiązań naszych problemów. Kiedy bowiem jesteśmy zestresowani, nasza percepcja ulega zawężeniu i skupiamy się wyłącznie na konkretnym problemie. Po wyeliminowaniu stresu percepcja się poszerza. Spojrzenie na problem z oddali pomaga uświadomić sobie istnienie różnych interpretacji, umożliwia bardziej twórcze podejście do poszukiwania rozwiązań oraz daje lepszy dostęp do informacji.
Oto kilka innych zalet optymizmu:
- Lekarze będący w dobrym nastroju stawiają trafniejsze diagnozy.
- Optymistyczni menedżerowie są ostrożniejsi, podejmują lepsze decyzje i efektywniej zarządzają zespołami ludzi.
- Studenci będący w dobrym nastroju przed testem, otrzymują wyższe oceny niż ci, którzy mają zły nastrój.
Trzeba dodać, że stres i lęk zmniejszają zdolność zatrzymywania w pamięci długoterminowej
informacji potrzebnych do egzaminów kończących rok akademicki, nawet jeśli studenci otrzymują wysokie oceny na egzaminach semestralnych.
Kiedy dziecko nauczy się zmieniać i kontrolować swoje stany emocjonalne, zdobędzie jednocześnie umiejętność kontrolowania i zmniejszania stresu. Kiedy zaś stres jest opanowany, a my uczymy się żyć chwilą, stajemy się znacznie bardziej produktywni, mamy lepszą motywację do nauki i lepiej przywołujemy z pamięci zarejestrowane w niej informacje.
Bardzo smutne jest to, że pozytywne emocje nie są jedynym czynnikiem zwiększającym poziom dopaminy w mózgach młodych ludzi. Nastrój poprawiają także ryzykowne zachowania, takie jak picie alkoholu, zażywanie narkotyków, chorobliwe objadanie się, brawurowa jazda samochodem
i przypadkowy seks. Jednak ucząc dzieci zdrowych sposobów zwiększania poziomu dopaminy w mózgu, sprawiamy, że stają się mniej podatne na korzystanie z niebezpiecznych podniet.
Zabawa, śmiech, aktywność fizyczna, optymizm, uprzejmość, okazywanie wdzięczności i duma z własnych osiągnięć to najlepsze sposoby pobudzania produkcji dopaminy oraz innych opiatów i neuroprzekaźników odpowiedzialnych za poprawę nastroju. Żadne sztuczne stymulanty nie są w stanie zapewnić takiego samego efektu.
Musimy wykorzystywać tę wiedzę, by pomóc dzieciom w poszerzaniu horyzontów myślowych
i dążeniu do wykorzystania ich całego potencjału.
Refleksje
Rodzice pielęgnowali mój wrodzony optymizm, dzięki czemu łatwiej radziłam sobie z trudnościami. Miałam lekką dysleksję i problemy ze zrozumieniem tekstu pisanego, w związku z czym należałam do najgorszej grupy w mojej klasie, zwanej „fioletowymi piłeczkami”.
Myślałam, że to świadczy o mojej wyjątkowości. Niemniej, nawet kiedy się dowiedziałam, że przynależność do tej grupy oznacza „głupotę”, nigdy nie miałam poczucia, że jestem traktowana jak nieuk. Byłam trójkową uczennicą, a rodzice wybuchali niepohamowaną radością, kiedy przynosiłam ze szkoły czwórkę. Wiedzieli bowiem, że dałam z siebie wszystko. Pielęgnowali moje wewnętrzne szczęście i chronili marzycielską naturę. Nigdy nie zbesztali mnie za to, że podpisywałam wszystkie wypracowania (których nawiasem mówiąc nigdy nie kończyłam) – „Całuję mocno, Goldie” – ani za to, że kolorowałam wszystko na żółto, ponieważ był to mój ulubiony kolor. Rodzice dbali o rozwój moich talentów, zwłaszcza tańca i śpiewu, i nigdy nie dali mi odczuć, że nie spełniam ich oczekiwań. Widzieli mnie taką, jaką byłam naprawdę i dali mi wystarczająco dużo przestrzeni, bym mogła być tym, kim chciałam być.
Emocjonalne korzyści wynikające z optymizmu nie ograniczają się do odczuwania chwilowego szczęścia oraz nadziei na lepsze jutro. Optymizm sprzyja także pielęgnowaniu relacji uczuciowych.
Aby związek oparty na miłości mógł trwać długo, przynajmniej jedno z dwojga partnerów musi być optymistą, ponieważ jeśli spotka się dwoje pesymistów, będą się nawzajem pogrążali w czarnowidztwie. Profesorowie Frank Fincham i Thomas Bradbury, prowadzący badania w zakresie relacji osobistych, kognicji i emocji, odkryli, że obecność jednego optymisty w związku
przeciwdziała powstaniu samonakręcającej się spirali rozpaczy w momencie wystąpienia trudności. To odkrycie stanowi wskazówkę, że kiedy nasze dzieci mają pesymistyczny nastrój, musimy pokazać im pozytywną stronę sytuacji i natchnąć je optymizmem, żeby mogły odzyskać równowagę. (Nie zapomnij jednak o skontrolowaniu swojego stanu emocjonalnego, bo możesz nie zdawać sobie sprawy z własnego pesymizmu).
Badaczka Barbara Fredrickson odkryła, że kiedy czujemy się dobrze, rozkwitamy – znajdujemy się na wznoszącej spirali szczęścia. Odczuwamy łączność z otaczającymi nas ludźmi,
mocniej angażujemy się w życie i jesteśmy z niego bardziej zadowoleni. Podczas jednego z badań poproszono grupę losowo wybranych osób o praktykowanie uważności przez 80–
90 minut tygodniowo (około 12 minut dziennie) przez dziewięć tygodni. Następnie porównano stan emocjonalny badanych ze stanem członków grupy kontrolnej, którzy tego nie robili.
W ciągu pierwszych dwóch tygodni efekty były niezauważalne, ale już w trzecim tygodniu osoby praktykujące uważność poczuły przypływ pozytywnych uczuć. Pod koniec dziewiątego tygodnia
badani byli trzy razy szczęśliwsi niż przed rozpoczęciem eksperymentu.
„To tak, jakbyś coraz lepiej radził sobie z wyciskaniem soku z pomarańczy – mówi Fredrickson. – Z upływem czasu uczestnicy badania byli coraz lepsi w ekstrahowaniu »esencji radości« poprzez praktykowanie uważnej świadomości”. To odkrycie jest wykorzystywane przez nauczycieli biorących udział w programie MindUP. Rezultaty nie są widoczne od razu, ale z czasem wytwarza się aura pozytywnej energii. Wykonując ćwiczenia z uważności musimy zatem wierzyć w ich pozytywne skutki i konsekwentnie wykonywać je razem z dziećmi. Dzięki naturalnej plastyczności możemy przekształcić nasze mózgi i nauczyć je pozytywności.
Kolejne ważne odkrycie Barbary Fredrickson dotyczy tego, że kiedy rozwijamy pozytywne emocje i doświadczamy trzy razy więcej pozytywnych uczuć niż negatywnych, dochodzimy
do granicy, po przekroczeniu której zaczynamy rozkwitać. Wspomniany stosunek 3:1 odnosi się do wszystkich ludzi – osób zwalczających depresję, małżonków żyjących w szczęśliwych związkach, a nawet członków niezwykle wydajnych zespołów. Wygląda na to, że stosunek trzech
pozytywnych myśli do jednej negatywnej ma magiczną moc. Poniżej tej granicy negatywne uczucia tłumią pozytywne, natomiast gdy stosunek jest większy, pozytywne myśli pojawiają się wystarczająco często, by wywołać poczucie dobrostanu i życiowego sukcesu.
Pamiętaj, że chodzi tylko o proporcję. Nie możemy całkowicie wyzbyć się negatywnych emocji, ani nie powinniśmy do tego dążyć, ponieważ stanowią one ważny element naszego krajobrazu emocjonalnego i nie należy ich tłumić. Wszyscy mamy powody, żeby czasem się złościć, smucić albo bać. Miewamy chwile zwątpienia, w których nie potrafimy dostrzec żadnej możliwości pozytywnego rozwiązania naszych problemów. Nie ignorujmy ich. To ważne, aby poświęcać czas na refleksje dotyczące codziennych zdarzeń i akceptować to, że czasem coś nam się nie udaje.
Tylko znając smak smutku, możemy w pełni doceniać życiowe radości. Co więcej, musimy też przeżywać bolesne chwile, takie jak odejście najbliższych. Umiejętność ich przeżywania,
a nie uciekania od nich, jest bardzo ważna, choć należy unikać pogrążania się w nich na zbyt długi czas, ponieważ to z kolei może doprowadzić do depresji. Generowanie większej liczby
pozytywnych niż negatywnych myśli zwiększa optymizm i pozwala dostrzec światełko w tunelu.
SZKLANKA DO POŁOWY PEŁNA CZY
PUSTA?
Napełnij szklany słój do połowy żelkami, małymi ciasteczkami albo innymi smakołykami. Zawołaj dzieci, pokaż im naczynie i zapytaj: „Czy ten słój jest do połowy pełny, czy pusty?”.
Omów różnicę między podejściem osoby, która patrząc na słój odczuwa radość, a kimś, kto na ten widok czuje smutek.
Zasugeruj różne odpowiedzi tych osób.
Szczęśliwy, optymistycznie nastawiony człowiek mógłby powiedzieć: „W słoju nadal jest bardzo dużo żelków”, podczas gdy smutna, nieszczęśliwa osoba wyraziłaby swoje negatywne podejście, mówiąc: „O nie, żelki już się kończą”.
PRZYJMOWANIE POZYTYWNEGO PUNKTU WIDZENIA
Jeżeli twoje dziecko na przykład gra w piłkę nożną, ale od dłuższego czasu nie zdobyło gola zapytaj, jak jego zdaniem mogłoby wyglądać negatywne podejście do tej sytuacji.
Mogłoby powiedzieć: „Nie jestem dobrym piłkarzem. Nie chcę już więcej grać”. Następnie porozmawiajcie o pozytywnym podejściu do problemu. Zapytaj dziecko, co najbardziej lubi
w grze w piłkę. Czy chodzi o przynależność do zespołu, czy może ważniejszy jest intensywny ruch na świeżym powietrzu? Czy największą przyjemność sprawia mu spotykanie się z kolegami? A możliwość zdobycia gola w przyszłości? W końcu zapytaj, który sposób myślenia o tej sytuacji wydaje mu się lepszy.
Czy w przyszłości wolałoby być pesymistą, czy optymistą?
Tego typu rozmowę można przeprowadzić w prawie każdych okolicznościach – na przykład podczas wspólnego czytania książki albo oglądania telewizji. Która postać wydaje się optymistą? Kto jest pesymistą? Możesz też odnieść się do aktualnych problemów dziecka, na przykład kłopotów z odrobieniem zadania domowego albo kłótni z rodzeństwem. Zachęć
dziecko do poszukania pozytywnych aspektów problemu. Przypomnij mu, jakie to przyjemne uczucie, kiedy w końcu udaje się rozwiązać zadanie i dostać piątkę. Poproś o napisanie listy najbardziej lubianych cech brata lub siostry.
Zrób listę przyjaciół, członków rodziny i sąsiadów. Zapytaj dziecko, które z tych osób są optymistami, a które pesymistami. W jaki sposób dziecko to rozpoznaje?
SMUTNY DESZCZOWY DZIEŃ
Udawajcie, że na zewnątrz pada deszcz. Na zmianę opowiadajcie o tym, jak wam smutno lub wesoło z tego powodu. Wymyślcie razem pozytywną reakcję na deszcz, taką jak skakanie po kałużach albo zadzieranie głowy do góry, by poczuć deszcz na twarzy. W jaki sposób ta zabawa wpływa na samopoczucie dziecka? Bawcie się razem. Dzieci to lubią i szybko łapią, o co chodzi.
ZAŚPIEWAJ WESOŁĄ PIOSENKĘ
Zawsze gdy radio jest włączone, pytaj dziecko, czy nadawana właśnie piosenka jest smutna czy wesoła. Czy słysząc ją ma ochotę tańczyć czy siedzieć spokojnie? Jeżeli piosenka jest smutna, zapytaj dziecko, jakie budzi w nim uczucia. Jeżeli jest wesoła, zatańczcie razem. Stwórz atmosferę zabawy. Które piosenki budzą w dziecku uczucie szczęścia? Zawsze kończ ćwiczenie wesołą piosenką, żeby pozostały po niej pozytywne uczucia.
Goldie Hawn, Wendy Holden
źródło: Jak pomóc dzieciom radzić sobie ze stresem i strachem…, 2012, fot. tikaboo.ro