Czwartek, 12.09.2019
Wakacje już dawno przykrył cień bezwzględnej jak Hiszpańska Inkwizycja, edukacji, a ja milczę.
Zły wrzesień to ciągły brak czasu, który powoduje zadyszkę i wyrzuty sumienia nieobrobionych grządek. Oj, jak źle być w ciągłym pędzie i nienadążaniu bez kapci, filmu i wygodnej sofy.
Przeżyłam „mały” remont kuchni na początku września, sprzątanie i zakup nowych książek… i dalej w biegu, a ćwiczeń do geografii, dalej jak nima tak nima. Nie mam czasu na robienie zdjęć – to trochę przytłacza, tak jak przeprowadzka z bagien do miasta. Dentysta, fryzjej, ginekolog i znów dentysta – koszmar. Miasto jest głośne, brudne i nieprzyjazne – żadna nowość. Chłopcy „męczą” szkołę. Stasiek ma już kontuzję nogi i skutecznie miga się od wuefów. Piotrek łapie pierwsze jedynki z „kabli” (ćwiczenia w montowaniu jakichś kabelków z jakimiś gniazdkami, odcinanie, wtykanie itp. – informatyka, systemy operacyjne i coś tam). Ćwiczy codziennie kabelkową motorykę małą przy stoliczku robiąc przy tym tyle hałasu, że Stasiek puchnie ze złości. Staśkowi nie chce się odrabiać lekcji więc trzeba wszystko u niego kontrolować jak u pierwszaka, chociaż to już siódma klasa, wierzyć się nie chce jak ten czas…
Ale wakacje były udane. A to już duże coś. Byliśmy w Czarnogórze. Jechaliśmy przez Słowenię, Węgry, Chorwację i zjawiskową Bośnię. Dwa dni w drodze w jedną i dwa dni w drugą stronę pomimo skrajnego zmęczenia dały chłopcom i nam oczywiście, sporo radości. Każdy znalazł coś dla siebie. Staśkowi podobały się noclegi. Jeden w Chorwacji u sympatycznego pana, który miał gospodarstwo rolne ze świnkami i przepyszną suszoną kiełbaską, a w drodze powrotnej w Słowenii w drewnianym domku nad jeziorem, którego niestety, nie zdążyliśmy ogarnąć. Sprawdzał kąty, w każdym pokoju jego zmysły szalały jak spuszczone ze smyczy ratlerki. Piotrek delektował się nowymi potrawami i basenem z widokiem na góry, który u właściciela w Czarnogórze był do jego dyspozycji o każdej porze, ponieważ większość letników korzystała z pobliskiej plaży…ah. Mam w głowie tyle obrazów, że wystarczą mi, mam nadzieję, do zimy. Nie mam czasu spokojnie oglądnąć masy zdjęć, które zrobiliśmy… Może znajdę gdy nadejdą depresyjne mrozy, fu.
fot. sylwiaiwan.com
Pani Sylwio, a ja się stęskniłam za Pani wpisami, stylem i spojrzeniem na świat… Wrzesień jest pośpieszny, ale już październik będzie złoty 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja również, stęskniłam się za Panią 🙂 Mam nadzieję, że w październiku wszystko spowolni i wskoczy na właściwe wolne tory 😀 Pozdrawiam gorąco! 🙂
PolubieniePolubienie