Niedziela, 05.04.2020
Koronawirus zabiera nam pracę, pieniądze a od wczoraj jeszcze spacery po lesie.
Życie w izolacji w zasadzie niewiele zmieniało w naszym życiu, zawsze byliśmy odizolowani od reszty świata. I świat ludzki do niczego nie był nam potrzebny. Nie wspominając o Januszu, który z ludźmi zarabiać musiał – i do ludzi zawsze go ciągnęło… Do wczoraj tyrał jak wół od świtu do nocy… czyli jak zwykle. Teraz możemy odpocząć. Niestety mnie boli głowa gdy za oknem widzę słońce – a muszę siedzieć w blokowisku… a każda myśl o wyjściu kończy się awanturą.
Moglibyśmy wyjechać „na bagna”, niestety nie przygotowaliśmy domu na sezon – a szambo wymaga wymiany… Jednym słowem można się zes*ać… chociaż praktycznie nie ma gdzie.
Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie... rozbrzmiewa zupełnie niepasująca do sytuacji piosenka celebrytów, wydobywająca się zza murów ich posesji z basenami i japońskimi ogrodami. Oni pomogą nam przetrwać izolację… ich pieniążki skończą się później niż nasze… jednak można jeszcze nagrać kilka kiczowatych utworów… gdyby ktoś reflektował z nudów, zawsze może posłuchać, kto potrafi śpiewać a komu się tylko wydawało…
Chłopcy męczą komputery do bólu. Rosną rachunki za prąd. Zdalne nauczanie polega na odrabianiu/ czytaj: przepisywaniu z książek zadanych lekcji. Internety zwalniają, zawieszają się bez przerwy. Stasiek miał, do tej pory, jedną lekcję online – lekcję niemieckiego (szkoda, że nie angielskiego).
Piotrek nie chce rano wstawać – nic nowego. Jednak ciężko go było przekonać do nauki przez internet, ponieważ długo nie wierzył, że lekcje w budynku szkoły – do której zdążył się przyzwyczaić – właśnie się skończyły. Narobił sobie zaległości… Zdalnie zamieniło się w niezdalnie.
Telewizja kłamie. Kolejki pod sklepami wydłużają się jak węże. Cukinia ma cenę kawioru, a drożdży nadal nigdzie nie można dostać. Za miesiąc nie będzie po co/za co stać pod sklepem. Wykupiono wszystkie maszynki do pieczenia chleba. System jest niewydolny. Brakuje testów, respiratorów, maseczek, kombinezonów… Kościół milczy. Ponury z Żoliborza nadal planuje wybory – pomijając sprytnie, jeszcze do niedawna, niecierpiące zwłoki zbliżanie się do prawdy bractwa brzozowego. Statystyki zakażonych nie są w tych warunkach wiarygodne. Zakaz wstępu do lasu sprzyjać będzie tylko nadmiernej wycince drzew… może, w przypływach obecnej bezkarności, strzelaniu do kolejnych gatunków zwierząt, które w cudowny sposób, na tej ziemi, potroiły swoje szeregi. Byliśmy, jesteśmy, będziemy… w du*ie!
fot. sylwiaiwan.online


