Czwartek, 28.07.2016
Najpierw pływanie. Start. Jeden zawodnik wygląda inaczej. Ciągnie za sobą ponton z niepełnosprawnym synem. Przypływają ostatni. Ale to nieważne, to tylko pierwszy odcinek, etap – nie koniec. Jeszcze czeka na nich jazda na specjalnie „przystosowanym” rowerze i morderczy bieg.
Po wyjściu z wody przechodzi z synem na rękach pod prysznicami jak każdy zawodnik przed nim. Nie wolno pomagać! Później sadza jego prawie bezwładne ciało na ławce i ściąga z niego mokre ciuchy. Wilgoć potęguje przykurcze rąk.Ubiera nową, suchą koszulkę, zapina kask i zawiązuje chustkę pod szyją chłopca.Tak żeby dobrze wyglądał – odjazdowo. Dopiero później przyjdzie czas na siebie…
Wysiłek codziennej „obróbki” – jest jak triatlon. A ja odpuściłam dzisiaj bieganie. Piotrek chce na rower, mi się nie chce… Ale wstyd.
Ze wszystkich sił – zwiastun.