Ciesz się matko, wszyscy zdali

Reklamy

Sobota, 15.06.2019

Ta spokojna sobota działa na mnie kojąco. Nadrobiłam domowe zaległości. Obiad podany, raczej lunch lub śniadanie na obiad. Chłopcy lubią sobie pospać.

Nigdzie nie jedziemy. Nigdzie nie wychodzimy. Upał nie straszny gdy czuje się wiatr na plecach siedząc pomiędzy dwoma otwartymi oknami.

Janusz spędzi cały weekend w pracy, przechlapane. Jednoczymy się w bólu. Dzisiaj zapowiadali 33 st. a zapowiadanej burzy dalej nie widać.

– Jaką masz średnią? Pytam ponownie. – Już ci mówiłem 2 razy 3.08. Odpowiada Piotrek jak zwykle znudzony moimi pytaniami. Jego głos jest stanowczo za głośny. W skrajnych przejawach empatii współczułabym sąsiadom, ale nie współczuję.

Piotrek przebrnął przez II klasę (Technikum Informatyki/masowa), radził sobie kombinując ocenami, tak żeby nie dostać niczego poniżej dwójki, ani powyżej 5. Bez przerostu ambicji, z której powinien słynąć: „Najważniejsze, że zdałem!”.

Staśka umiejętności z angielskiego zostały docenione, pomimo braków zadań i ogólnego chaosu w ćwiczeniach, czy w zeszycie oraz co ciekawe, bez żadnych korków, wkuwań, powtórek czy choćby, tak z czystej przyzwoitości zaglądania czasami do zeszytu, dostał na koniec 5! Ogólnie oceny też ma dobre – ale szału nie ma, przewaga trójek.

Pamiętam podstawówkę, kiedy martwiłam się o wszystko, każda zła ocena Piotrka wywoływała czarne myśli. Dobrze, że to już za mną. Nie muszę o tym myśleć. Odkładam na tylną półkę w mojej głowie zaraz obok regału pt. „przyszłość”.