Reklamy
Reklamy

Reklamy

Geniusz i neuroróżnorodność

Thomas Edison

Temple Grandin:

Pierwszy kontakt z geniuszem miałam w okresie nauki w szkole podstawowej, gdy zafascynowana byłam wspomnianą książką o sławnych wynalazcach. Czytałam ją wielokrotnie, nie mogąc się oderwać od ich biografii i osiągnięć. Tak jak ja wielu z nich było „trudnymi dziećmi”, które przejawiały cechy kojarzone obecnie z zespołem Aspergera i innymi stanami w spektrum autyzmu, jak nadpobudliwość (ADHD), dysleksja, słabe wyniki w szkole, nierozwinięte umiejętności społeczne i niezdolność utrzymania uwagi na pewnych zadaniach przy nadzwyczajnej zdolności skupienia na innych. Podobnie jak ja wielu wynalazców lubiło jako dzieci rozbierać mechanizmy i składać je z powrotem. Szczególną więź poczułam z braćmi Wright, którzy wykonali prawie tysiąc lotów próbnych, wciąż zmieniając i ulepszając swoje latające maszyny, zanim zdobyli patent na Kitty Hawk Flyer. Choć dziecko „normalne” już dawno by się znudziło, ja wielokrotnie poprawiałam moje samolociki i domowej roboty latawce, wypróbowując różne metody składania papieru, tak by uzyskać największą siłę nośną. Mimo że wiele czasu jeszcze minęło, zanim zdiagnozowano u mnie autyzm, i nie rozumiałam, na czym polega moja „inność”, później zdałam sobie sprawę, że dzielę pewne cechy z braćmi Wright, jak koncentrację na jednej sprawie, fascynację mechanizmami i większą wrażliwość na logikę niż emocje.

Reklamy

Wynalazcą, który wywarł na mnie największe wrażenie, był Thomas Edison.
Ze swoimi 1093 patentami zdominował on przełom XIX i XX wieku, przyczyniając się walnie do rozkwitu amerykańskiej innowacyjności i zdobywając sławę dzięki wynalezieniu żarówki i opracowaniu systemu produkcji i dystrybucji elektryczności, który dostarczył prąd elektryczny do domów zwykłych ludzi.
Podporządkował on potęgę swej wyobraźni energicznemu zmysłowi przedsiębiorczości. Jego talenty dało się dostrzec już, kiedy był dzieckiem, a pewne cechy obecnie rozpoznajemy jako należące do spektrum autyzmu.

Ryzykowne są próby stawiania diagnozy po czyjejś śmierci lub wskazywania na źródła kreatywności. Niemniej jeśli nawet mamy tylko świadectwa empiryczne i anegdoty, nie brakuje biografii i studiów starających się wyjaśnić zjawisko geniuszu w sztuce i nauce. Znane są liczne studia mózgu Einsteina, który zabezpieczono siedem godzin po śmierci sławnego fizyka, i niezliczone próby wyjaśnienia geniuszu Mozarta, Beethovena, Leonarda da Vinci, Michała Anioła, Newtona, Keplera, Darwina i Szekspira. Przyczyna jest prosta: geniusz pociąga.
Ludzie zmieniający świat są jedyni w swoim rodzaju […]

Głupkowata dziwność

Z opisów w różnych biografiach można wnosić, że Edison przejawiał pewne cechy ze spektrum: miał wypukłe czoło (większe głowy bywają kojarzone ze spektrum autyzmu), zapamiętał nazwy wszystkich ulic w swoim mieście, zasypywał ludzi pytaniami. Dwa incydenty wskazują na ograniczenie reakcji emocjonalnych, na przykład niedostatek empatii. Pierwszym było spalenie ojcowskiej stodoły. Drugim zostawienie samego przyjaciela, gdy ten zaczął topić się w strumieniu, w którym razem się kąpali. Edison należał do najgorszych uczniów w klasie i uchodził za dziecko trudne, łatwo się rozpraszające i „opóźnione w rozwoju”. Biograf Edmund Morris przytacza jego słowa: „Nie radziłem sobie w szkole. Nie wiem, co było przyczyną, ale zawsze lądowałem na szarym końcu klasy. (…) Ojciec uważał, że nie mam zdolności, i w końcu niemal uwierzyłem, że jestem durniem”. W dzisiejszym systemie edukacji Edison mógłby być zaklasyfikowany jako uczeń z ADHD, jak jeden na siedmiu amerykańskich chłopców.
Dzieci, które myślą w kategoriach mechanizmów, jak Edison, często się nudzą w klasie szkolnej zdominowanej przez nauczanie werbalne. Uczniowie tacy, jak wyjaśnialiśmy w rozdziale o kształceniu, muszą coś robić.

Gdy jego matka, zresztą była nauczycielka, dowiedziała się o tym, że nauczyciel nazwał Edisona „głupkiem”, zabrała go ze szkoły i sama zaczęła uczyć syna.
Zapoznała go z wieloma różnymi książkami, w tym ze Szkolnym kompendium filozofii naturalnej i eksperymentalnej Richarda Greena Parkera. Zdaniem Morrisa książka ta, zawierająca wiadomości o najrozmaitszych sprawach – od sześćdziesięciu jeden znanych ówcześnie pierwiastków chemicznych po sześć maszyn prostych: blok, dźwignię, klin, śrubę, równię pochyłą i koło – pchnęła Edisona na drogę prowadzącą do kariery wynalazcy. Nie dziwi mnie, że te sześć podstawowych narzędzi mechanicznych przemówiło do wyobraźni błyskotliwego dziecka
stojącego u progu „inteligentnego wydziału inżynieryjnego”.

W wieku lat dwunastu Edison zaczął pracować jako roznosiciel gazet w przedsiębiorstwie kolejowym Grand Trunk Western Railroad. Podaje się rozmaite wyjaśnienia, dlaczego po raz drugi porzucił naukę, ale jego żyłka przedsiębiorcza rozkwitała poza szkolną ławą. Z zyskiem sprzedawał produkty spożywcze pasażerom linii kolejowej łączącej Detroit z Port Huron. Pisał artykuły na podstawie doniesień telegraficznych do gazety „The Weekly Herald”, którą sprzedawał w pociągu za trzy centy od sztuki. W piwnicy domu rodzinnego urządził laboratorium, w którym znalazło się miejsce dla dwustu butelek z substancjami chemicznymi. Głośny był przypadek, gdy w następstwie nieudanego eksperymentu chemicznego podpalił pusty do połowy wagon bagażowy kolei Grand Trunk.
W wieku czternastu lat był wynalazcą i przedsiębiorcą pełną gębą.

Miał kolejno dwóch mentorów. Pierwszy, James MacKenzie, nadzorca telegrafów i zawiadowca stacji, nauczył Edisona alfabetu Morse’a i obsługi telegrafu.
Drugim był Franklin Leonard Pope, telegrafista, inżynier elektryk, wynalazca i prawnik patentowy. Był autorem standardowego podręcznika pod tytułem Nowoczesna praktyka telegrafu elektrycznego. Być może Edison, łapczywy czytelnik, przeczytał książkę i skontaktował się z Pope’em. Siedem lat starszy od Edisona, Pope stał się jego mentorem i niemal sponsorem, płacąc mu pensję i dając zakwaterowanie. Wspólnie założyli firmę Pope, Edison i Spółka. W wieku dwudziestu jeden lat Edison uzyskał swój pierwszy patent na elektrograficzny rejestrator głosowań, po którym przyszedł patent na drukarkę jednoprzewodową drukującą notowania giełdowe. Stąd rozwinął się wynalazek elektrycznego telegrafu z podwójnym nadajnikiem, który pozwalał na odbywanie się jednocześnie dwóch operacji, co umożliwiło prowadzenie rozmowy w dwie strony. Nie wiadomo, jak doszło do zerwania partnerstwa z Pope’em po roku, ale nietrudno sobie wyobrazić, że płodny i utalentowany młody Edison zapragnął się uniezależnić, gdy zdobył już wiedzę o postępowaniu patentowym.

Historia Edisona pokazuje, że geniusz nie rodzi się w próżni. Bez mentora i doświadczeń nawet najbardziej błyskotliwy człowiek nie znajdzie użytku dla swych talentów ani drogi do sukcesu. Edisonowi pomogła matka, która wiele uczyniła dla jego wykształcenia, a ponadto w dzieciństwie i wieku nastoletnim miał wiele sposobności pracy z urządzeniami mechanicznymi i elektrycznymi.
Wypracował solidną etykę pracy jako sprzedawca i gazeciarz, a jego duch przedsiębiorczości znalazł podnietę i finanse u Pope’a. Szczęśliwe te okoliczności nałożyły się na naturalne atuty Edisona. Nieokiełznana ciekawość (wydaje się, że wrodzona), połączona ze sposobem postrzegania świata (wydaje się, że był osobą myślącą wizualno przedmiotowo, biorąc pod uwagę upodobanie do budowania urządzeń), była jego przekleństwem w szkole podstawowej, ale stała się ostatecznie siłą napędową kariery wynalazczej. Wymownym świadectwem wskazującym na to, że Edison myślał wizualnie, jest cytat, jaki zamieścili w jego biografii Frank Dyer i Thomas Martin: „Zawsze mogę wynająć matematyka, ale drugiego siebie nie wynajmę”. Edison przyznaje, że jego mechaniczny umysł – jego geniusz – górował nad jego zdolnościami matematycznymi.
Zawsze się utożsamiałam z historiami źle się zachowujących chłopców, jak Edison, i dzieci z trudnościami w uczeniu się, jak teraz mówimy. Dziś istnieje już ruch zachęcający do uznania, że występują cechy, które mogą się wydawać trudnościami lub niepełnosprawnościami w jednym kontekście, takim jak szkoła, ale w innym okazują się uzdolnieniami.

Neuroróżnorodność

Termin „neuroróżnorodność” powstał w społeczności autystycznej i stał się hasłem jednoczącym tych, którzy się czują odsuwani na margines z powodu odmienności. Rzecznicy neuroróżnorodności dążą do zmiany modelu medycznego, który sprowadza jednostki do diagnozy lekarskiej lub etykiety. Dziennikarz Harvey Blume streścił tę ideę w miesięczniku „The Atlantic”, pisząc: „Neuroróżnorodność może mieć dla ludzkości tak istotne znaczenie, jakie bioróżnorodność ma dla życia w ogóle. Kto orzeknie, jaka organizacja mózgu jest w danym momencie najlepsza?”. Znaczenie terminu zostało potem poszerzone, tak że obecnie obejmuje dysleksję, ADHD, zaburzenia przetwarzania zmysłowego, trudności w uczeniu się, nadaktywność, zespół Tourette’a, chorobę dwubiegunową, schizofrenię oraz spektrum innych stanów cechujących się niezwykłą zmiennością.
W przeciwieństwie do nich na przykład COVID-19 i raka można jednoznacznie zdiagnozować i potwierdzić testami laboratoryjnymi. Z neuroróżnorodnością sprawa ma się inaczej. Lekka skłonność do schizofrenii może jednostce dawać ogromne zdolności twórcze. Ale rozwinięta schizofrenia może powodować urojenia paranoidalne i niszczyć psychikę jednostki.

John Nash

Po błyskotliwych studiach matematycznych na Uniwersytecie Princeton, zwieńczonych doktoratem napisanym w dwa lata i obronionym w wieku 22 lat, John Nash wniósł istotny wkład do teorii gier, matematycznego narzędzia wykorzystywanego w analizie zachowań ludzkich w sytuacjach interaktywnych. Teorię gier można stosować do rozwiązywania konfliktów w każdej dziedzinie życia, w szczególności w gospodarce i polityce. Jak wielu naukowców o niepospolitych zdolnościach Nash już w dzieciństwie dawał dowody świetnego umysłu.
Jak pisze Sylvia Nasar w biografii pod tytułem Piękny umysł, Nash nauczył się czytać w wieku czterech lat i zmienił swój pokój w laboratorium, w którym „dłubał w odbiornikach radiowych i innych urządzeniach elektrycznych oraz prowadził doświadczenia chemiczne”.
Nash zachłannie czytywał książki fantastyczne i naukowe. W przeciwieństwie do Edisona radził sobie tak dobrze w szkole, że rodzice równolegle do nauki w szkole średniej zapisali go na wykłady uniwersyteckie. Nash był jednak także samotnikiem i z trudem znajdował nić porozumienia z rówieśnikami. Był niedojrzały, społecznie nieprzystosowany i wciąż zadawał pytania o kwestie techniczne i przyrodnicze. W szkole często przerywał innym. (Ja tak również robiłam i czasami robię nadal. Wcinanie się, gdy inni mówią, może być odbierane jako zachowanie niegrzeczne i obcesowe. W przypadku osób w spektrum autyzmu to może być kwestia naszego „okablowania” i trudności z odczytywaniem sygnałów społecznych). Nasar opisuje, że gdy nauczyciel chemii zapisywał zadanie na tablicy, Nash tylko patrzył na tablicę, podczas gdy inni uczniowie pisali w zeszytach. Po znalezieniu rozwiązania w myślach po prostu je podawał.

Z czasem Nash zaczął cierpieć na manię prześladowczą i wierzył, że uknuto przeciw niemu komunistycznych spisek. Pierwsze objawy schizofrenii występują najczęściej u nastolatków, kiedy nieukształtowana sieć neuronowa zaczyna się rozpadać. Około trzydziestki Nash zaczął mieć objawy psychotyczne i przez resztę życia przeżywał załamania nerwowe, co jednak mu nie przeszkodziło w otrzymaniu Nagrody Nobla z ekonomii za wkład w matematyczną teorię gier.
Nigdy się nie dowiemy, czy jego geniusz był poniekąd skutkiem rozwijającej się schizofrenii.

atu myślenia o zaburzeniach neurologicznych, w szczególności takiego, który pozwoliłby pozbyć się samego słowa zaburzenie. Niechętni patologizowaniu stanów takich jak autyzm, orędownicy neuroróżnorodności pragną, by patrzono na nie jak na pozytywne różnice. Penny Spikins z Uniwersytetu Yorku w Wielkiej Brytanii wysunęła hipotezę, że łagodne odmiany autyzmu, zaburzenia dwubiegunowego i ADHD mogą dawać przewagę ewolucyjną. Spikins sądzi, że przyrost zróżnicowania poznawczego oznacza selektywne korzyści nie tylko dla jednostek, ale dla całego społeczeństwa. Przypuszcza, że autyzm mógł dawać przewagę ludziom żyjącym w takich miejscach jak Europa epoki lodowcowej, gdy chłodny klimat uzależniał przetrwanie od technologii.


W książce The Stone Age Origins of Autism (Początki autyzmu w epoce kamienia) Spikins pisze: „O tym, że jesteśmy ludźmi, nie rozstrzyga jeden »normalny«typ umysłu, ale złożone zależności między różnymi typami umysłów, w czym autyzm odgrywa ważną rolę”. Grupy umiejące tolerować różnorodność zdobywały przewagę dzięki osobom w spektrum oraz osobom myślącym wizualnie z ich dociekliwością, zdolnością widzenia szczegółów, a w niektórych przypadkach nadzwyczajną pamięcią. Osoby z łagodnymi formami zaburzenia dwubiegunowego mogły pomagać w socjalizacji swoich grup. Spikins twierdzi, że takie cechy w dalszym ciągu istnieją u ludzi, gdyż ich łagodniejsze odmiany wciąż dają przewagę, na przykład sprzyjając technologicznej innowacji. Bez neuroróżnorodności nasza historia i współczesność ewolucyjna być może wyglądałyby inaczej.

J.M. Sikela ze Szkoły Medycyny Uniwersytetu Colorado i V.B. Searles Quick z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco w swoim artykule Genomowy kompromis: czy autyzm i schizofrenia są słoną ceną, jaką płacimy za to, że mamy ludzki mózg? wysunęli fascynującą hipotezę. Przypuszczają oni, że autyzm może mieć związek z przesadnym rozwojem pewnych sekwencji genetycznych w mózgu. Schizofrenia oznaczałaby niedostateczny ich rozwój. Z punktu widzenia rozwoju mózgu oba zaburzenia byłyby przeciwieństwami. Zróżnicowany jest również sposób ich przejawiania się – od głębokiej niepełnosprawności po zwykłą odmienność osobowości. Sikela pisze: „Ewolucja korzysta z nadarzających się okazji, ale jest także bezwzględna. Zmiany w genomie danego gatunku nie muszą być pod każdym względem pozytywne, o ile tylko zapewniają sumaryczną korzyść. Wskutek tego ewolucja często prowadzi do genomowych kompromisów, w których szkodliwe skutki występujące u niektórych osobników są równoważone przez przewagi u innych osobników”. Wierzę, że niezależnie od moich deficytów, moje dokonania życiowe i wkład w życie innych ludzi zawdzięczam ponadprzeciętnym zdolnościom wizualnym. Z tego kompromisu mogę być zadowolona.

Reklamy

Niesłyszący piłkarze

Niedawno w „New York Timesie” przeczytałam artykuł o reprezentacji piłkarskiej złożonej z niesłyszących uczniów pewnej szkoły średniej z Kalifornii, która nie przegrała w sezonie ani jednego meczu. Według trenerów „zawodnicy niesłyszący mają wyostrzony zmysł wzroku, dzięki czemu reagują szybko na ruch; ponadto ze względu na tę wrażliwość wizualną niesłyszący zawodnicy łatwiej się orientują, w których miejscach boiska ustawieni są zawodnicy drużyny przeciwnej”. Trenerzy wyjaśniają sukcesy również tym, jak się porozumiewają zawodnicy, a mianowicie „strumieniem gestykulacji pomiędzy kolejnymi fazami gry”.
Inaczej niż ich słyszący odpowiednicy grający są w stanie przekazywać informacje bardzo szybko, nie tracąc czasu. „Słyszący piłkarze nie powinni się łudzić, że mają przewagę” – powiedział trener jednej z przegranych drużyn. „Ci zawodnicy komunikują się ze sobą lepiej niż każdy zespół, przeciwko któremu grała moja słysząca drużyna”. Widzę w tym potwierdzenie tezy o genomowym kompromisie.


Badanie biznesmenów z ADHD przeprowadzone przez Curta Moore’a, profesora Uniwersytetu Oklahomy, wspiera tę tezę, dowodząc, że przynajmniej niektóre formy neuroróżnorodności mogą być na stanowisku pracy atutem. Moore stwierdza: „Nasze wyniki wskazują na to, że neuroróżnorodność na tle ADHD w istotny sposób wiąże się z niektórymi aspektami postawy przedsiębiorczej.
Przedsiębiorcy z ADHD myślą w sposób bardziej intuicyjny i przejawiają wyższy poziom zmysłu biznesowego”. Ludzie interesu z ADHD są bardziej skłonni do szukania nowych szans i przejawiają wyższą motywację.
Jest faktem dobrze znanym, że nieproporcjonalnie wielka liczba osób w spektrum autyzmu jest zatrudniona w branży informatycznej, choć wielu programistów odrzuca etykietę autyzmu. Inżynier informatyk, który chciał zachować anonimowość, temu profilowi odpowiada: zdradził podczas wywiadu, że nauczył się programować sam jako dziecko; jego rodzina nie pochwalała jego pasji; w szkole kiepsko sobie radził, głównie z powodu obowiązujących sztywnych reguł oraz
niezbyt pobudzającego programu. Obecnie pracuje w znanej firmie jako inżynier informatyk i czuje, że jego umiejętności zostały docenione. „Branża informatyczna jest jednym z najbardziej przychylnych osobom z zespołem Aspergera miejsc, jakie sobie można wyobrazić. Komunikacja z innymi ludźmi, do jakiej muszą być gotowi informatycy, przeważnie sprowadza się do wymiany informacji z kolegami w toku opracowywania nowych projektów”.

Matt McFarland w „The Washington Post” zauważa: „O ile rozwinięty w pełni zespół Aspergera lub autyzm przeszkadzają w karierze, o tyle mniejsze natężenie cech wydaje się niezbędnym warunkiem innowacji, które zmieniają świat”. Peter Thiel, założyciel PayPala, twierdzi, że środowisko społeczne promuje układność i zniechęca do śmiałych przedsięwzięć. W artykule na swój temat w „Business Insider” Thiel przyznaje, że wielu przedsiębiorców w Dolinie Krzemowej
jest osobami w spektrum autyzmu, co „okazuje się zaletą, jeśli chodzi o innowacje i zakładanie prężnych firm”. Zdradza, że przyjmując nowych pracowników, unika absolwentów szkół menadżerskich, którzy według niego są ekstrawertykami niemającymi głębokich przekonań, a takie połączenie cech prowadzi do „myślenia i zachowań bardzo stadnych”.

Wielu uważa, że Mark Zuckerberg jest w spektrum zespołu Aspergera. Opisywano, że zachowuje się jak robot, sprawia wrażenie osoby nieprzystosowanej społecznie, a jego determinacja w dążeniu do celu ma coś z fanatyzmu. Według McFarlanda Zuckerberg „każdego dnia wkłada szary T-shirt, twierdząc, że pragnie skupić całą energię na podejmowaniu decyzji dotyczących Facebooka, a nie mody”. Niektórzy mają go za geniusza, który stworzył największą sieć społecznościową na świecie. Wydaje się paradoksalne, że osoba znana z trudności w nawiązywaniu kontaktów zbudowała platformę, która umożliwia nawiązywanie kontaktów wszystkim ludziom na Ziemi. Być może o to właśnie chodzi.

Jest wiele kontrowersji wokół kwestii neuroróżnorodności w społeczności skupionej wokół osób w spektrum autyzmu. Na jednym krańcu spektrum znajdujemy dzieci głęboko upośledzone, które nie mówią, nie potrafią się ubrać i nie zdobędą podstawowych sprawności. Na drugim widzimy osoby pracujące w Microsofcie (lub te, które go wymyśliły). Większość osób w spektrum autyzmu mieści się gdzieś pomiędzy. Pojęcie neuroróżnorodności umożliwia myślenie o różnicach w sposób, który pozwala osobom w spektrum pozytywnie postrzegać siebie. Steve Silberman w książce Neuro Tribes (Neuroplemiona) twierdzi, że na neuroróżnorodność należy patrzeć jak na różne systemy operacyjne, a nie z perspektywy diagnostycznych etykiet. Pisze: „Dzieci kiedyś wyśmiewane jako geeki i kujony stały się architektami naszej przyszłości”.

Inną osobą, która ostatnio przyciągnęła uwagę świata, choć nikt tego się nie spodziewał, jest uparta młoda Szwedka z zespołem Aspergera. Monotonny głos Grety Thunberg i trudność w utrzymywaniu kontaktu wzrokowego nie wskazują na osobę umiejącą fascynować słuchaczy i zainspirować nową generację aktywistów klimatycznych, ale Thunberg nazywa swoją odmienność supermocą.
Gdy mam wystąpienia na temat autyzmu, często powołuję się na jeden z moich ulubionych artykułów naukowych, Samotnie żyjące ssaki stanowią zwierzęcy model zaburzeń ze spektrum autyzmu, autorstwa J.E. Resera z Uniwersytetu Południowej Kalifornii, który kreśli żywy obraz neuroróżnorodności w świecie zwierząt […], badania nad zwierzętami mogą dać interesujący wgląd w ludzką neuroróżnorodność. U zwierząt, podobnie jak u ludzi, mózg rozwija się z większym naciskiem albo na przetwarzanie społeczne/emocjonalne, albo poznawcze. Pewien poziom zróżnicowania w obrębie jednego gatunku jest normalny, lecz między gatunkami różnice mogą być ogromne. Weźmy przykład wielkich kotów. Niektóre gatunki są bardzo uspołecznione, podczas gdy inne prowadzą samotnicze życie. Lwy żyją w grupach, a tygrysy i lamparty są samotnikami z wyjątkiem okresu rozrodczego. W świecie naczelnych szympansy są przystosowane do życia wspólnotowego, podczas gdy orangutany wolą samotność. Wilki żyją w watahach. Hieny pręgowane są samotnikami. Reser przeanalizował dane pochodzące z licznych źródeł i doszedł do wniosku, że samotnicze gatunki zwierząt łączy z osobami autystycznymi wiele
podobieństw genetycznych i hormonalnych. Zwierzęta samotnicze wytwarzają mniej oksytocyny – hormonu pobudzającego zachowania społeczne – niż inne, bardziej towarzyskie zwierzęta. Zarówno osoby autystyczne, jak i zwierzęta samotnicze lepiej znoszą izolację niż bardziej towarzyscy przedstawiciele ich gatunków w tych samych warunkach. Gdyby lamparty lub tygrysy z rodziny wielkich kotów były ludźmi, prawdopodobnie zdiagnozowano by u nich autyzm
z powodu ich aspołecznego zachowania. Czy czegoś im brakuje? Czy lamparty
są zaburzone? W królestwie zwierząt nie stosujemy tych etykietek… ~ Temple Grandin, Piękne Umysły…, 2023

źródło: Fragment książki Temple Grandin, Piękne Umysły… 2023, fot. scientificamerican.com

#arkusz #asd #Asperger #autyzm #czytanie #dzienniki #edukacja #emocje #grafomotoryka #IPET #komunikacja #lekcja #manualne #metody #motoryka #mowa #niepełnosprawność #niepełnosprawnośćintelektualna #pedagog #percepcja #pisanie #program #przedszkole #psychologia #rewalidacja #scenariusz #scenariusze #schemat #sensoryka #SI #sposoby #społeczne #szkoła #tematyczne #terapia #terapiaręki #umiejętności #umiejętnościspołeczne #uwaga #uważność #zabawa #zabawy #zajęcia #zajęciaterapeutyczne #ćwiczenia

Reklamy
Reklama

kingfisher.page
Reklamy

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to: