Dla wielu autystycznych dzieci nauka mowy i nauka wchodzenia w interakcje z innymi jest ogromnym wyzwaniem. Możemy im pomóc, jeśli będziemy pamiętać o tym, by nie zalewać ich potokiem słów
„Kiedy Allen rozpoczął naukę pierwszych skryptów, nie rozumiał znaczenia słów – nie tylko nie wiedział, że słowo „sok” oznacza napój w kartoniku ale nie pojmował także, co znaczy „pić”, „dobry” czy „zabawa”. Dlatego nauczyciel nie używał w swoich komentarzach żadnych dodatkowych, niezrozumiałych dla chłopca słów poza tymi trzema, których chłopiec uczył się ze skryptów. Kiedy po odsłuchaniu skryptu „Koń” Allen podchodził do nauczyciela i patrzył na niego, ten entuzjastycznie powtarzał słowo „Koń!”, uśmiechał się i szybko sadzał chłopca na koniku na biegunach. Dzięki takiemu ograniczeniu bodźców językowych Allen miał większą szansę, by nauczyć się znaczenia tych słów. Z czasem kiedy słownictwo Allena było nieco bogatsze, nauczyciel zaczął dodawać do swoich wypowiedzi nowe słowa, np. „Sok – mm, dobry!”.